P.M. RALLY TEAM
P.M. RALLY TEAM
MATEUSZ GALLE
PILOT
Od resoraków do Mistrzostw Polski
Jak każdy chłopak zaczynałem od samochodowych zabawek: resoraki, modle do składania; samochody na radio. Każdy z tych samochodów miał dla mnie wartość emocjonalną, a niektóre z nich pamiętam do dziś. Potem były gry komputerowe i to w grach (Collin McRae) pojawiły się właśnie rajdy. Z wypiekami na twarzy starałem się dojechać do mety, co zdarzało się niezbyt często, bo zawsze gdzieś wypakowałem. Z zamiłowaniem i wielkim zaciekawieniem oglądałem filmy z rajdów na Youtube. Jednak dzieciństwo i młodość nie trwa wiecznie, a życie ma swoje ma swoje prawa.
Jak dorosłem to życie podyktowało bardziej prozaiczne wyzwania. Zawsze jednak tkwił we mnie silny sentyment do sportu, a sportowo-samochodowe emocje jakie zapamiętałem z okresu dzieciństwa i okresu jak byłem nastolatkiem ożywały ile razy w TV pokazali rajdówkę. W Piotrkiem Kiepurą praktycznie wychowywaliśmy się razem, bawiliśmy się razem i graliśmy w gry komputerowe razem, więc zawsze były to emocje wspólne.
MATEUSZ GALLE
PILOT
Od resoraków do Mistrzostw Polski
Jak każdy chłopak zaczynałem od samochodowych zabawek: resoraki, modle do składania; samochody na radio. Każdy z tych samochodów miał dla mnie wartość emocjonalną, a niektóre z nich pamiętam do dziś. Potem były gry komputerowe i to w grach (Collin McRae) pojawiły się właśnie rajdy. Z wypiekami na twarzy starałem się dojechać do mety, co zdarzało się niezbyt często, bo zawsze gdzieś wypakowałem..
Z zamiłowaniem i wielkim zaciekawieniem oglądałem filmy z rajdów na Youtube. Jednak dzieciństwo i młodość nie trwa wiecznie, a życie ma swoje ma swoje prawa.
Jak dorosłem to życie podyktowało bardziej prozaiczne wyzwania. Zawsze jednak tkwił we mnie silny sentyment do sportu, a sportowo-samochodowe emocje jakie zapamiętałem z okresu dzieciństwa i okresu jak byłem nastolatkiem ożywały ile razy w TV pokazali rajdówkę. W Piotrkiem Kiepurą praktycznie wychowywaliśmy się razem, bawiliśmy się razem i graliśmy w gry komputerowe razem, więc zawsze były to emocje wspólne.
Dom, rodzina, praca, a tu nagle rajdy !
Przyszła żona dzieci i życie zawodowe. Proza życia. A tu nagle Piotrek przychodzi i w trakcie jakiejś imprezy towarzyskiej mówi: “Mateusz, a może byśmy pojeździli w rajdach?” Odpowiedź mogła być tylko jedna. “Z tobą – zawsze ! ” I tak się zaczęło … Piotrek opowiedział mi, że poznał Mirka Miernika, który robi rajdy samochodów historycznych, ale nie jakieś tam amatorskie pojeżdżawki, a prawdziwe sportowe rajdy w starym zawodowym stylu. Nazywa się to Historyczny Rajdowy Puchar Polski. Ekipa jaką Mirek zgromadził wokół HRPP to sami zakręceni miłośnicy historycznej motoryzacji więc atmosfera jaka tam panuje już sama w sobie jest wystarczającą zachętą by się do nich przyłączyć. A do tego jeszcze okazja spróbować swoich własnych sił w prawdziwym sporcie rajdowym.
Nigdy nie myślałem, że moja zabawa resorakami w dzieciństwie skończy się startami w Mistrzostwach Polski, a tak się stało.
Od pierwszego startu jeszcze bez licencji i bez pomiaru czasu w Memoriale Kuliga i Bublewicza wiedziałem, że to spełnienie nawet nie wypowiedzianych dziecinnych marzeń.
Od samego początku podeszliśmy do tego wg recepty podpowiedzianej nam przez Mirka: “Zaczynajcie spokojnie, metodycznie i z dużą pokorą, a reszta przyjdzie sama”. Tak rzeczywiście było. Rajdów uczyliśmy się z Piotrkiem razem, krok po kroku przez cały pierwszy sezon wspaniałym i niezwykle zwinnym Fiatem 128 Rally. I jak już zdobyliśmy rajdowe ostrogi – pierwsze w życiu licencje – puchar Polski został przekształcony w Mistrzostwa Polski. Także w Historycznych Rajdowych Mistrzostwach Polski jeździmy od samego początku i po trzecim sezonie należymy już do starej kadry HRSMP.
HRSMP- tego się nie da opowiedzieć – to trzeba przeżyć !
O HRSMP można mówić godzinami. Ja powiem tylko tyle: to najwspanialsza grupa profesjonalistów, sportowców w każdym calu jakich w życiu poznałem. Atmosfera jaka panuje między nami jest absolutnie zjawiskowa. Nie da się tego opisać, to trzeba przeżyć. Jak to powiedział jeden z naszych kolegów, zawodników HRSMP: “U nas silnik pożycza się od konkurencji, a auta serwisuje u rywali. Wartość wygranej mierzona jest wielkością tych, których pokonasz w uczciwej, sportowej walce.”
To mówi wszystko.
W rajdach jak w życiu – najważniejsi są ludzie.
Mieliśmy to szczęście z Piotrkiem, że przed rajdami znaliśmy się jak bracia i w rajdach zaczynaliśmy od początku razem. Na początku wszystko było nowe i nie zupełnie oczywiste. Słuchaliśmy bardziej doświadczonych, którzy chętnie udzielali nam pomocnych rad. Nasi mistrzowie, Andrzej „Śruba” Wodziński, Tomek Szostak, Marek „Kaczor” Kaczmarek, Andrzej Jaroszewicz dzielili się z nami swoimi doświadczeniami, dawali wskazówki, a widząc, że jesteśmy ambitni, słuchamy co do nas mówią i staramy się zastosować ich rady w praktyce przelewali na nas swoje wieloletnie doświadczenie rajdowe. To dzięki nim jesteśmy tu gdzie jesteśmy i z żółtodziobów staliśmy się zawodnikami o znaczącym już doświadczeniu i umiejętnościach rajdowych, a jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.
Bardzo na co dzień pomaga nam Rafał Chronowski, który dzieli się z nami całą swoją rozległą wiedzą.
Łącząca mnie i Piotrka przyjaźń oraz wiążący się z tym wzajemny szacunek i zaufanie dają niesamowite efekty podczas rajdów. Najpierw Piotr dyktuje mi notatki z odcinka, a ja je zapisuje. Potem, na drugim przejeździe sprawdzamy i ew. poprawiamy opis. Na odcinku Piotr jedzie praktycznie „na ślepo”. wg tego co ja mu dyktuje. Jak „150 lewy 3” to „150 lewy 3, i nawet gdy na OS jest mgła i żaden z nas prawie drogi nie widzi to Piotrek ma do mnie bezwzględne zaufanie i jedzie “jak po sznurku”. Ja wsiadając do rajdówki – a Piotr jest bardzo szybkim kierowcą – nigdy nie miałem najmniejszych obaw o nasze bezpieczeństwo. Mam do niego bezwzględne zaufanie. Na OS’ie obaj jesteśmy kierowcami. Tyle, że tylko jeden z nas – Piotrek -trzyma kierownicę w ręku, a ja ma w ręku instrukcje jak jej używać. On kręci kierownica i naciska pedały, a ja mu tylko mówię, w którą stronę, kiedy i jak mocno. Reszta to już rajdowa symfonia.
Moja rajdowa rodzina
Rajdy jak każda pasja wymaga wyrzeczeń, w tym rodzinnych. Staramy się by rodziny nam towarzyszyły i tak jest zawsze na rajdzie Śląska, który rozgrywany jest najbliżej domu. Nasze żony i dzieci są naszymi najwierniejszymi kibicami i bardzo nasze rajdy przeżywają. Jak ich nie ma z nami na rajdzie, to choć tego głośno nie mówią – martwią i denerwują się o nas. Jednak wspierają nas w naszej pasji i pozwalają realizować marzenia. Moja żona powiedziała mi kiedyś tak: Jak byś nie robił tego co kochasz, to ja nie mogłabym kochać Ciebie. I jak tu nie kochać takiej kobiety, matki Twoich dzieci i Twojego najwierniejszego kibica.
Dom, rodzina, praca, a tu nagle rajdy !
Przyszła żona dzieci i życie zawodowe. Proza życia. A tu nagle Piotrek przychodzi i w trakcie jakiejś imprezy towarzyskiej mówi: “Mateusz, a może byśmy pojeździli w rajdach?” Odpowiedź mogła być tylko jedna. “Z tobą – zawsze ! ” I tak się zaczęło … Piotrek opowiedział mi, że poznał Mirka Miernika, który robi rajdy samochodów historycznych, ale nie jakieś tam amatorskie pojeżdżawki, a prawdziwe sportowe rajdy w starym zawodowym stylu. Nazywa się to Historyczny Rajdowy Puchar Polski. Ekipa jaką Mirek zgromadził wokół HRPP to sami zakręceni miłośnicy historycznej motoryzacji więc atmosfera jaka tam panuje już sama w sobie jest wystarczającą zachętą by się do nich przyłączyć. A do tego jeszcze okazja spróbować swoich własnych sił w prawdziwym sporcie rajdowym.
Nigdy nie myślałem, że moja zabawa resorakami w dzieciństwie skończy się startami w Mistrzostwach Polski, a tak się stało.
Od pierwszego startu jeszcze bez licencji i bez pomiaru czasu w Memoriale Kuliga i Bublewicza wiedziałem, że to spełnienie nawet nie wypowiedzianych dziecinnych marzeń.
Od samego początku podeszliśmy do tego wg recepty podpowiedzianej nam przez Mirka: “Zaczynajcie spokojnie, metodycznie i z dużą pokorą, a reszta przyjdzie sama”. Tak rzeczywiście było. Rajdów uczyliśmy się z Piotrkiem razem, krok po kroku przez cały pierwszy sezon wspaniałym i niezwykle zwinnym Fiatem 128 Rally. I jak już zdobyliśmy rajdowe ostrogi – pierwsze w życiu licencje – puchar Polski został przekształcony w Mistrzostwa Polski. Także w Historycznych Rajdowych Mistrzostwach Polski jeździmy od samego początku i po trzecim sezonie należymy już do starej kadry HRSMP.
HRSMP- tego się nie da opowiedzieć – to trzeba przeżyć !
O HRSMP można mówić godzinami. Ja powiem tylko tyle: to najwspanialsza grupa profesjonalistów, sportowców w każdym calu jakich w życiu poznałem. Atmosfera jaka panuje między nami jest absolutnie zjawiskowa. Nie da się tego opisać, to trzeba przeżyć. Jak to powiedział jeden z naszych kolegów, zawodników HRSMP: “U nas silnik pożycza się od konkurencji, a auta serwisuje u rywali. Wartość wygranej mierzona jest wielkością tych, których pokonasz w uczciwej, sportowej walce.”
To mówi wszystko.
W rajdach jak w życiu – najważniejsi są ludzie.
Mieliśmy to szczęście z Piotrkiem, że przed rajdami znaliśmy się jak bracia i w rajdach zaczynaliśmy od początku razem. Na początku wszystko było nowe i nie zupełnie oczywiste. Słuchaliśmy bardziej doświadczonych, którzy chętnie udzielali nam pomocnych rad. Nasi mistrzowie, Andrzej „Śruba” Wodziński, Tomek Szostak, Marek „Kaczor” Kaczmarek, Andrzej Jaroszewicz dzielili się z nami swoimi doświadczeniami, dawali wskazówki, a widząc, że jesteśmy ambitni, słuchamy co do nas mówią i staramy się zastosować ich rady w praktyce przelewali na nas swoje wieloletnie doświadczenie rajdowe. To dzięki nim jesteśmy tu gdzie jesteśmy i z żółtodziobów staliśmy się zawodnikami o znaczącym już doświadczeniu i umiejętnościach rajdowych, a jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.
Bardzo na co dzień pomaga nam Rafał Chronowski, który dzieli się z nami całą swoją rozległą wiedzą.
Łącząca mnie i Piotrka przyjaźń oraz wiążący się z tym wzajemny szacunek i zaufanie dają niesamowite efekty podczas rajdów. Najpierw Piotr dyktuje mi notatki z odcinka, a ja je zapisuje. Potem, na drugim przejeździe sprawdzamy i ew. poprawiamy opis. Na odcinku Piotr jedzie praktycznie „na ślepo”. wg tego co ja mu dyktuje. Jak „150 lewy 3” to „150 lewy 3, i nawet gdy na OS jest mgła i żaden z nas prawie drogi nie widzi to Piotrek ma do mnie bezwzględne zaufanie i jedzie “jak po sznurku”. Ja wsiadając do rajdówki – a Piotr jest bardzo szybkim kierowcą – nigdy nie miałem najmniejszych obaw o nasze bezpieczeństwo. Mam do niego bezwzględne zaufanie. Na OS’ie obaj jesteśmy kierowcami. Tyle, że tylko jeden z nas – Piotrek -trzyma kierownicę w ręku, a ja ma w ręku instrukcje jak jej używać. On kręci kierownica i naciska pedały, a ja mu tylko mówię, w którą stronę, kiedy i jak mocno. Reszta to już rajdowa symfonia.
Moja rajdowa rodzina
Rajdy jak każda pasja wymaga wyrzeczeń, w tym rodzinnych. Staramy się by rodziny nam towarzyszyły i tak jest zawsze na rajdzie Śląska, który rozgrywany jest najbliżej domu. Nasze żony i dzieci są naszymi najwierniejszymi kibicami i bardzo nasze rajdy przeżywają. Jak ich nie ma z nami na rajdzie, to choć tego głośno nie mówią – martwią i denerwują się o nas. Jednak wspierają nas w naszej pasji i pozwalają realizować marzenia. Moja żona powiedziała mi kiedyś tak: Jak byś nie robił tego co kochasz, to ja nie mogłabym kochać Ciebie. I jak tu nie kochać takiej kobiety, matki Twoich dzieci i Twojego najwierniejszego kibica.
Kontakt załoga
- [email protected]
- Piotr Kiepura
- [email protected]
Social Media
KONTAKT TEAM
- [email protected]
- Piotr Kiepura
- [email protected]
SOCIAL MEDIA
Kontakt załoga
- [email protected]
- Piotr Kiepura
- [email protected]